niedziela, 12 czerwca 2011

Odszkodowania po wypadku - trzy strony

Autor: book

Każda sprawa ma dwie strony. Jeśli są to odszkodowania po wypadku, stron jest trzy. I każda próbuje przeciągnąć kołderkę na swoją stronę.

Odszkodowania po wypadku to kwestia drażliwa. Irytuje klientów, ponieważ zdarza się, że nie dostają od ubezpieczycieli tyle, ile by sobie życzyli. Drażni ubezpieczycieli, ponieważ muszą wydawać na masę pieniędzy. I zmusza policję do prowadzenia działań przeciwko tym, którzy próbują odszkodowania po wypadku wyłudzić. A jednak trudno byłoby bez nich funkcjonować.


Na początek ubezpieczyciele. Dla nich odszkodowania po wypadku to przede wszystkim koszty wynikające ze zobowiązań, których się podjęli. Rzecz w tym, że ich wysokość zależy od wielu czynników, w tym także tych niezależnych od ubezpieczonych i ubezpieczycieli. Przykładem niech będzie PZU, które w 2010 roku zanotowało wzrost wartości wypłacanych odszkodowań o ponad 9 proc. - do poziomu 862 mln zł. Jedną z przyczyn tej znaczącej zmiany jest wzrost ilości wypłat z tytułu ubezpieczenia OC, przede wszystkim w związku z dużymi opadami śniegu w czasie ubiegłorocznej zimy.


Inny ubezpieczyciel, ergo Hestia, wykazuje to na konkretnym przykładzie. W czasie ataku zimy w listopadzie 2010 roku liczba szkód komunikacyjnych zgłaszanych do ubezpieczyciela wzrosła o 35 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego. Najczęściej były to stłuczki, najechanie na tył pojazdu itp. Co ważne, przedstawiciele ubezpieczyciela zwracają uwagę na to, że wzrost liczby szkód rozpoczął się dokładnie wtedy, kiedy zaczął padać śnieg. A kiedy rośnie liczba szkód, zwiększają się wypłacane odszkodowania po wypadku.


Chyba, że się nie zwiększają. To punkt drugi - czyli klienci. Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta często padają oni ofiarą nadużyć popełnianych przez ubezpieczycieli. Najczęściej chodzi o próby zaniżenia wysokości odszkodowania po wypadku poprzez zmniejszenie wartości samochodu i jednoczesne zawyżenie kosztów naprawy oraz sugerowanie użycia zamienników zamiast oryginalnych części.


W jaki sposób odbywa się taki proceder? Na przykład poprzez zmniejszanie wartości auta ze względu na kraj jego pochodzenia. Te importowane z Niemiec wyceniane są niżej. Niektórzy ubezpieczyciele, zdaniem UOKiK, nie zgadzają się na zakup części oryginalnych, ale żądają zastąpienia ich tanimi zamiennikami. Często też zawyżają stawkę amortyzacji. Rzecznik UOKiK podaje przykład firmy, która uważała, że w ciągu pięciu lat drzwi tracą 70 proc. wartości. Tyle, że bez wypadku nikt drzwi by nie wymieniał, nie ma więc powodu do takiej wyceny.


Co nie znaczy, że wszyscy klienci są bez winy. Zdarza się bowiem, że próbują wyłudzić odszkodowanie po wypadku lub za kradzież samochodu. W pierwszym przypadku chodzi o ustawiane stłuczki, w drugim - symulowanie kradzieży.


Przykładem może być zdarzenie z powiatu radomszczańskiego w łódzkim, gdzie pewien częstochowianin zgłosił kradzież samochodu wartego 30 tys. zł. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie policyjny nos. Okazało się, że skradziony samochód nie został skradziony, a jego właściciel próbował wyłudzić odszkodowanie.


To jednostkowy przypadek. Zdarzają się jednak sytuacje, w których gangi prowadzą zorganizowaną działalność wyłudzeniową. Wartość strat ponoszonych przez ubezpieczycieli z tego tytułu sięga dziesiątków milionów złotych.

--
Stopka

Czasem piszę...

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz